Odkąd pojawił się Miron funkcjonuję w pozycji pionowej bądź poziomej około północy. Nie było nic pomiędzy. Mój syn wszystkiego domagał się w tempie "na wczoraj", więc goniłam za nim nosząc go na rękach z zabawką jedną, drugą i piętnastą. W foteliku, koszyku, wózeczku i łóżeczku. Na długo, krótko i na golaska. Z piersią gotową do karmienia, ustami do śpiewania i rękoma do podrzucania. Pośród zakurzonych książek, starych nieprzeczytanych gazet, niepozmywanych naczyń i kolejnej butelki wina otrzymanego w prezencie. A on tylko spogląda spod tych rzęs niewiarygodnie długich, chwilę się zamyśla i znów się domaga. "Na wczoraj", żeby było jeszcze szybciej, jeszcze wyżej, jeszcze śmieszniej. Padam, zapadam się, spadam...
Gdzieś pod powieką przelatują mi obrazy osoby mojej w fotelu czytającej. Z wiatrem we włosach, roztańczonej albo drzemiącej, jak kto woli widzieć mnie. Przypominam sobie wyobrażenia macierzyństwa z filmu amerykańskiego, czy produkcji choćby europejskiej. Tego nie było. Zajadam zmęczenie, frustrację, samotność również. Zapętlam się. Osadzam się i ucieczkę planuję. Kocham ponad wszystko, czasem przez łzy. Rozglądam się. Wokoło. Zaglądam do środka.
 |
Autor: Louise Bouti |
Uśmiecham się do Siebie. Do Siebie przede wszystkim. Siebie walczącej, wygrywającej i przegrywającej. Delikatnej i silnej zarazem. Ospałej i działającej jak trzeba. Dziewczynce uznania szukającej i kobiecie samowystarczalnej. Wdzięcznej.
Za zdrowie swoje i bliskich. Za Męża i Syna. Rodzinę i Zwierzęta. Ludzi Poznanych, Znajomych i Przyjaciół. Za Dom. Za podróże i zmysły chłonące świat. Za ciało słuchające, morze szumiące i góry wiecznie stojące. Za wątpliwości, porażki i pustkę do ponownego wypełnienia. Drogowskazy, bariery, marzenia do spełnienia. Za trud macierzyństwa, pierwszy uśmiech, ząbek i pląs ku przodowi. Za pierwsze MAMA, wciąż wyczekiwane. Za bezpieczeństwo, wodę, elektryczność. Pierogi zimą i lody latem. Wakacje poza domem i długie wieczory w domu. Za ludzi, którzy są blisko i czerpań z nich mogę i tych co odeszli, bo może tak lepiej. Za czas, choć się kurczy coraz bardziej, wyciskam go jak cytrynę. I mogę jeszcze śmiać się do rozpuku. No mogę i mam z kim. Wdzięczna jestem.
Za to miejsce, co powstało. Moje małe, kameralne. Za to, że coraz więcej osób tutaj zagląda, część zostaje. Stajemy się bliscy. A przecież nie ma tu reklam, konkursów, przymilania się żadnego. Zdjęć artystycznych czy pomysłu na siebie. Jesteśmy sobie, sobie bliscy Wdzięczna jestem. Za każdy komentarz tutaj zostawiony, miłe słowo, pozdrowienie. Za kolejną
nominację w zabawie i
wygraną w innej. Serce me rośnie. Że do Was mi coraz bliżej. Że jestem czytana i Was poznawać mogę. Prosić o
prezent dla dziecka przyjaciół mam kogo i wdzięczność mnie rozpiera za to cudo małe.
Dziękuję bardzo!!!
Odpowiedzi na pytania w zabawie Liebster Award od przemiłej, robiącej magiczne zdjęcia i bliskiej mi Kaan z
tamgdziesercemoje.blogspot.com
1.Twój znak zodiaku?
Panna
2.Domki z piasku czy na piasku?;)
Zamki z piasku na plaży
3.Twój największy nałóg?
Gromadzenie książek i jedzenie słodyczy
4. Za 20 lat będziesz....
też chciałabym wiedzieć:)
5. Marzenia się spełniają, więc marzysz o...?
Chyba nie mogę napisać, bo mogą się nie spełnić:)
6. Płaczesz nad rozlanym mlekiem?;)
Czasem tak, czasem tylko chwilę, a innym razem biorę ścierkę i idę dalej
7. Najpiękniejszy moment w życiu?
Pierwsze przytulenie M.
8. Czy lubisz chodzić boso?
Zdecydowanie
9. Pora roku, za którą tęsknisz najbardziej, kiedy mija?
Lato, ze względu na wakacje i jesień, bo ja lubię, a zimy w mieście nie.
10. Ulubiony napój to...
Biała herbata z imbirem i cytryną
11. Morze czy góry?
Morze, choć ostatnio coraz częściej góry.