Nie będę pisać o rodzicielstwie
bliskości, jako jedynej słusznej metodzie wychowania dzieci, ani o żadnej innej
metodzie. Ani o dzieci noszeniu i ich samokarmieniu. To wszystko się u mnie po
prostu dzieje, bo M. tak wybiera i gdybym mogła, to nawet odkleiłabym go na chwilę
od siebie. O tak! Ale syn, jak potomek Papuasów zawsze w pozycji pionowej,
twarzą zwrócony do przodu. Ręce odpadają, plecy jogiczne wysiadają i nadzieja w
tym, że takie dzieci, wg badaczy wielu, są bardziej samodzielne, szybciej
dojrzewają i nie przechodzą młodzieńczego buntu. Módlmy się o to do Bozi, co
wiele imion nosi!
Nie będę pisać o tym, że jestem
zmęczona. Przecież walczyłam o niego od tyg. 26 w szpitalu i domu, biały sufit
oglądając i tylko z nim rozmawiając.
Nie będę pisać o samotności,
kiedy inni biegają, załatwiają. Czasami ktoś sobie przypomniał sms napisał, a
co tu odpisać w znakach 160? ( i wciąż nie umiem o tym pisać nie pisząc nawet)
Nie będę pisać o porodzie,
wymarzonym, zaplanowanym i przygotowanym. Nic z niego nie wyszło. I co to
zmieniło?
Nie będę pisać o tym, że nie ma
już Mamy mojego.
Nie będę pisać o tym, że znów mam
kryzys zapisywania tej przestrzeni. Okazało się bowiem, że pomysł na nią
zrodził się w głowie, a pisanie z innego organu płynie. Wyszło inaczej niż
miało być. Teraz Mama Mirona zażenowana jest, że czytają ją znajomi bliżsi i
dalsi, mąż i jego znajomi, zupełnie nieznajomi,... Gdyby jeszcze talent miała!
Nie będę pisać o tym, że na
spotkanie mam blogujących się nie zakwalifikowałam. Choć do Czułego mam
niedaleko, zapedałować jeszcze bliżej, to mogę dziewczyny co najwyżej przez
szybę obejrzeć, glonojada zrobić, smakiem się obejść i wrócić do domu przed
monitor. Blogująca mama!
Nie będę pisać o tym, że pomimo
tego, co w akapicie powyżej mam nieodparte wrażenie, że do końca tego roku
wygram w totolotka. Na razie dwójki trafiam. Trzy złotowy podatek od marzeń.
Nie będę pisać o tym, że choć
serce trochę marudzi, że czegoś za mało, a innego za dużo, coś zbyt krzywe, a
inne nudne to wdzięczność mnie
przeszywa, jak swoje stado zbiorę, zliczę, do snu ułożę całe zdrowe i
szczęśliwe!
Nie będę pisać o tym, że zawsze
najlepsze pomysły przychodzą do mnie w nocy i nigdy nie mam ich na czym
zapisać, więc zasypiam przekonana, że ich nie zapomnę. I zawsze zapominam!
Napiszę jednak krótko, że może jednak kiedyś zacznę o tym wszystkim pisać.
A na razie mniej mnie tutaj, więcej w sobie, w codzienności nad jagodami i groszkiem. Z Mironem. Trochę więcej na Facebooku, gdzie zapraszam serdecznie:)
A na razie mniej mnie tutaj, więcej w sobie, w codzienności nad jagodami i groszkiem. Z Mironem. Trochę więcej na Facebooku, gdzie zapraszam serdecznie:)
Kochana Mamo, nie zostawiaj nas samopas. Też jesteśmy twoim stadkiem :) Będziemy czekać :)
OdpowiedzUsuńNie zostawiam, nie zostawiam. tylko się trochę tłumaczę, bo nie ogarniam wszystkiego:)
UsuńZ niczym nie będę polemizować, bo wszystko mi bliskie i zrozumiałe jak najbardziej. Ale jedno tu sobie wyjaśnijmy: talent, to Ty masz akurat :)
OdpowiedzUsuńŚciskam ciepło, tym razem ja - pełna pozytywnej energii, przesyłam jej trochę Tobie :)
Dziękuję Dzielna Mamo za wyjaśnienie. Ja jestem z tych, co wciąż uczą się wierzyć w siebie. Dziękuję za energię, nigdy jej za wiele:)
Usuńnie pisz, pisząc, lataj na jagody. A w totka to może we dwie wygramy dwie szóstki tez dobrze
OdpowiedzUsuń:)Z tymi dwiema szóstkami to nawet lepiej, bo zawsze się można skonsultować:)
UsuńNie będę pisać o tym, że zawsze najlepsze pomysły przychodzą do mnie w nocy i nigdy nie mam ich na czym zapisać, więc zasypiam przekonana, że ich nie zapomnę. I zawsze zapominam! - mam dokładnie tak samo; a co do blogujących mam to faktycznie szkoda, jak tak blisko mieszkasz ehhh pogoniłabym te dziołszki za Ciebie ale ich nie znam:)
OdpowiedzUsuńczas jakoś okiełznać te znikające pomysły! A spotkanie rzeczywiście blisko i szkoda wielka, ale nowa tutaj jestem, chętnych dużo, eh... też dziołszki lekko nie miały:)
UsuńNa problem z pomysłami jest rada - notes przy łóżku :) na własnej skórze sprawdzone - działa :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie staram się o nim nie zapominać!
UsuńDobrze jest tutaj w tej przestrzeni. A czasem są takie dni, gdy za dużo się myśli, oj za dużo. I wtedy najlepiej się wyspać dobrze. Odetchnąć, poszwendać się po te jagody. I kto powiedział, że posty muszą być publikowane z zabójczą regularnością. Życie jest gdzie indziej, tu możesz je opisywać, ale żyjesz tam. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDzięki Matka, wielkie dzięki!
UsuńA najlepsze pisanie zwykle ma źródło właśnie w kryzysach... :)
OdpowiedzUsuńTen mój kryzysik to taki mikroskopijny...ale jak miałby zaowocować lepszym pisaniem:)
UsuńEj Mama głowa do góry :) Złap dystans i wróć do pisania :)
OdpowiedzUsuńW ten weekend na pewno złapię dystans i od poniedziałku wracam do pisania! Dzięki!
UsuńTy masz talent dziewczyno, uwielbiam czytać, czekam na każdą notke z niecierpliwością i prawie zawsze odpływam !! Nawet dzis o tym myślałam zanim to przeczytałam o Tobie i o tym jaka masz lekkość pisania!
OdpowiedzUsuńOjej, policzki mnie pieką, tak mi napisałaś! Cudowna, kochana!
UsuńMamo Mirona pisać jak najwięcej, jak najdłużej i jak najczęściej!!!
OdpowiedzUsuńI jak najszybciej:) Dzięki:)
Usuńczasem mniej znaczy więcej! nie rezygnuj!
OdpowiedzUsuńPrawda to!
UsuńPisanie płynie we krwi. Nie da się go zaprzestać. A reszta - prócz miłości i walki o nią - jest bez znaczenia.
OdpowiedzUsuńTak własnie jest. Bez sensu się z tym walczy. Dziękuję za to!
UsuńTak jest! na wszystko czas przyjdzie, zwyczajnie samo ..
UsuńWeszłam tu zupełnie przez przypadek , od Kasi, tej z krainydeszczowej. Weszłam i... Nie idę nigdzie, czytam każdy post po kolei, od początku ,od końca, jak dobra książkę...Nie zostawiam z reguły komentarzy, tak czytam anonimowo najczęściej. Ale przy tym poście musiałam :) Pisz MamoMirrona. Pisz ,proszę... Twoj blog to taka perełka w cyberprzestrzeni. Dziekuję, że moge czytać.
OdpowiedzUsuń