Ta obfitość dobra zwyczajnego, codziennego. Że niby nic. A dzień staje się znośniejszy. Nawet życie nabiera sensu i kolorów.
Tę obfitość widzę w przesyłce od nieznajomej dla nieznajomej. Tak po prostu, bo się chce. Bo się czuje.
W mailu od nieznajomej. Długim, wzruszającym. Bliskim.
W każdym "dzień dobry" sąsiada staruszka, który psy moje uwielbia. Z wzajemnością.
W rozmowie z przyjaciółką.
We wspólnie zjedzonej z mężem kromce z żółtym serem.
W uścisku na powitanie i pożegnanie, w domku w górach, gdzie Pani od Przytulania mieszka wraz ze swymi dziećmi, zwierzętami i wszechświatem całym.
We wspólnym tańcu z osobą, która jest dla mnie niewygodna. I nagle bliska się staje.
W ludziach, którzy pomogli marzenie me zrealizować.
W pierwszym wdechu powietrza wilgotnego. Słodkiego, jak u Kapuścińskiego.
W rybie wędzonej, nadpsutej niesionej przez pół wioski w kraju dalekim. By się podzielić tym, co się ma.
W jedynych w domu gruszkach w zalewie. Czyli ciąg dalszy dzielenia się tym, co się ma w kraju dalekim.
W uśmiechu dziecka, kiedy spojrzysz mu w oczy po raz pierwszy. Tak naprawdę.
W oczach mojego dziecka. Kiedy życie widzę całe.
W ciele psów moich, kiedy czerpią z Matki Ziemi energię. I ze Słońca w pogodny dzień.
W zasuszonych niezapominajkach. Każdego roku otrzymywanych od babci męża mojego.
W każdej torebce herbaty przyniesionej na spotkanie.
W książce pachnącej drukarnią.
W liście wyczekiwanym. Z tęsknoty.
W tylnym lusterku, na siedzeniu u nieznajomego, który zatrzymał się na drodze. Pomógł.
W ciele, które życie stworzyło.
W tej pustce i samotności. Bo obecność doceniłam.
W darowanej maszynie do pisania.
W sile przyciągania. Dobra.
W tan deszczowy dzień. Obfitość mnie otoczyła.
Obfitość wrażliwości Twej duszy zniewala :)
OdpowiedzUsuń:*
Usuńpięknie jak zwykle u Ciebie :) i ten cytat prawdziwy bardzo...
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana, bardzo!:*
UsuńJedna mała rzecz potrafi sprawić cały ten ogrom doznań. Tak, zdecydowanie małe radości dają nam najwięcej i pozwalają budować sobie ogromne szczęście.
OdpowiedzUsuńNie sposób nie zatrzymać się na dłużej nad każdym Twoim wpisem.. by doznać mocniej, by zrozumieć bardziej :)
Dziękuję za zatrzymanie, to piękny komplement. Dodaje skrzydeł mojemu pisaniu:*
Usuńi teraz już wiem skąd miłość twa do niezapominajek :) a resztę dziewczyny już powiedziały :)
OdpowiedzUsuńMiłość do niezapominajek pojawiła się na świecie wraz ze mną:) A Babcia wiedząc o niej, raczy mnie nimi:) Ściskam mocno i cieszę się, że jesteś:)
UsuńBo czasem do szczęścia tak niewiele potrzeba.
OdpowiedzUsuńCzasem właśnie nic nie trzeba:)
UsuńPiekna Twoja dusza....
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
judyta
Judyto, dziękuję...
UsuńDużo drobnych, bardzo miłych spraw. To piękne, że tyle ich jest i można je pozbierać i sobie uświadomić ile przyjemnych momentów przytrafia nam się na co dzień :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę pamiętam o większości codziennie. To mnie trzyma w pionie:)
UsuńPięknie, pięknie!! Drobnostki dnia codziennego zebrane w całość tworzą jeden cudowny dzień <3 Ściskam!!
OdpowiedzUsuńŚciskam również, dziękuję!
Usuńobfitość Dajesz - obfitość Zbierasz :)) śliczne zdjęcia
OdpowiedzUsuńach te zdjęcia... miło mi bardzo, że ktoś zwrócił uwagę na nie:) Chmurka jest cudna, a cytat z Kingi napisany na maszynie, która się nieustannie nacieszyć nie mogę. Gdybym tylko miała więcej czasu, to bardziej poświęciłabym się fotografii. Ale chyba w tym rzecz, że nie można mieć wszystkiego naraz:)
UsuńCieszmy się, że tę obfitość potrafimy dostrezc, że nas ciesza takie drobnostki, że mamy sie z kim tym dzielić <3
OdpowiedzUsuńBaaaaardzooooo się cieszymy <3
UsuńLubię listopad, deszcz pukający w szyby i to, że nastraja właśnie do takich postów :)
OdpowiedzUsuńWiem, widziałam u Ciebie ten piękny listopad, do którego wzdycham:)
UsuńFajnie, że dostrzegasz takie rzeczy... mnie niestety deszcz przeraża, tym bardziej, że codziennie dojeżdżam dość daleko z przesiadkami ... i nie zawsze udaje mi sie zdążyć na autobus..
OdpowiedzUsuńmnie deszcz nie przeszkadza. zawsze wychodzę z zalozenia, że z cukru nie jestem. w domu nie pozwole sie zamknąć pogodzie i moj syn ma to chyba po mnie:)
OdpowiedzUsuńps. bardzo się cieszę, że podoba Ci sie imie Miłoszka:)
Oh, my również się nie dajemy. Psy nam nie pozwalają (choć z tym mniejszym różnie bywa:))
Usuń:) to się nazywa umiejętność bycia szczęśliwym :) widzisz drobne, piękne rzeczy :) doceniasz... cudownie :)
OdpowiedzUsuńA te nasze włosy bywają złośliwe.. ;P
Może chcą dbać o nasze budżety, hi, hi:)
UsuńPięknie umiesz zatrzymać się przy tym , co najważniejsze, istotne:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za miłe słowa i Twoje odwiedziny:)
UsuńZ dniami jest mi trudno, ale za to spotkania z ludźmi staram się traktować tak, jakby miały być ostatnimi.
OdpowiedzUsuńOdkad zamieszkalam w Rumunii, nauczylam sie cieszyc malymi rzeczmi. Sa to takie male radosci, male cuda mojej zwyklej przeciez rzczywiststosci, mojego dnia codziennego.Szczesciem jest drzewo rosnace na drodze, krowy na lace, beczenie owiec i baranow, ktore codziennie rano slysze przez okno mojej lazienki podczas porannej toalety, dzieci bawiace sie wesolo w ogrodzie, zapach szarlotki itd itd moglabym wyliczac w nieskonczonosc. Pozdrawiam serdecznie i zostaje u Ciebie na dluzej bo wiem, ze Twoj blog takze przynosic mi bedzie wiele radosci - Iza z RO
OdpowiedzUsuńPięknie napisane!
OdpowiedzUsuńMiód:)
OdpowiedzUsuń