Gdyby ktoś mi o tym powiedział dwa lata temu, to zaczęłabym się śmiać.
Gdyby ktoś o tym wspomniał trzy lata temu,... (na pewno by się to nie stało).
Moje ciało mnie bolało. Od stóp do głów. W głębi i na zewnątrz. Poruszało się zmarznięte. Za szybko albo zbyt wolno. Dłonie wilgotne ze strachu i głosu w gardle brakowało. Koloru oczu mojego prawie nikt nie znał, bo w dół się tylko patrzyłam.
I nie stał się cud. Nadeszła ciężka i bolesna praca. Właśnie wtedy, kiedy siada się z bliskimi i opowiada jak minął dzień pakowałam dres i wychodziłam z domu. Szłam walcząc ze swoim lenistwem, lękiem przed obcymi i przed oceną innych. Ale walczyłam do końca. Zamykałam oczy i strach mijał. Każdego dnia, miesiące, roku kolejnego.
Otwierałam oczy i patrząc wreszcie zauważałam. Ludzi życzliwych wokół mnie, słońce palące i stopy czujące. Zamieniłam lęk na spokój, a strach na akceptację. Bezradność na działanie. Ale też zaufanie. Sobie najbardziej.
Wytańczyłam swoje marzenia, choć na lekcji tańca nigdy nie byłam. Pozwoliłam za to, by prowadził mnie dźwięk, kolor czy emocja. By prowadziła mnie intuicja, że nigdy nie jest za późno, żeby uwierzyć w siebie.
Dziękuję, że pozwoliłam sobie na słabość, bo nauczyłam się siły. Że nie każdą sprawę wygrałam, bo nauczyłam się przyjmować porażki. Że polubiłam siebie i uwolniłam się od oceniania. Że nie dałam sobie wmówić, że dziecko ogranicza, bo mnie uskrzydliło. Że nie słuchałam swoich uprzedzeń, że tańczyć nie potrafię, bo tańczę najpiękniej jak umiem i mocą tego dzielić się będę.
Dziękuję Wam, że tutaj zaglądacie, piszecie, wspieracie i moje pióro uskrzydlacie.
Wiara czyni cuda.
W siebie najbardziej!
Zazdroszczę Ci bardzo tego, że potrafiłaś się otworzyć. Mnie to jeszcze się nie udaje do konca...
OdpowiedzUsuńWytrwałości życzę! Uda się:*
Usuń"wytańczyłam swoje marzenia" - czyżbyś zdała egzamin?
OdpowiedzUsuńgra słów w Twoich tekstach niezmiennie mnie czaruje :) a wiara w siebie czyni cuda - nie zapeszając po ciuchu napiszę, że i ja chyba w końcu dochodzę do pełnej akceptacji :) ściskam Was mocno :*
Kochana, nawet nie wiesz, jak bardzo mnie cieszy co piszesz:) Tak, egzamin zdany, przygoda rozpoczęta:) Również ściskam Was mocno:*
Usuńwiara w siebie i otwarcie się to piękna sprawa, a jak przynosi owoce, to najpiękniejsza nagroda:)
OdpowiedzUsuńCzułam podobnie...
OdpowiedzUsuńCzułam...:*
UsuńOkazanie słabości jest okazaniem większej siły, niż noszenie wysoko głowy wbrew sobie :)
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci tego wszystkiego, o czym napisałaś :)
Dziękuję bardzo! Ale trochę mi zajęło, zanim to pojęłam, zastosowałam!
UsuńWidzę tu kawał przebytej drogi...
OdpowiedzUsuńOj, kawał!!! I jeszcze nie odpoczywam:)
Usuńznów się wzruszyłam. Pięknie piszesz. Dużo optymizmu i wiary Ci życzę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Bardzo!
UsuńJa wiem, ze to po części dzięki naleśnikom ;)
OdpowiedzUsuń:) Coś w tym jest;)
Usuń:) Coś w tym jest;)
UsuńBo trzeba czasem dać się ponieść... intuicji, instynktowi, chwili. I czasem lepiej przestać myśleć i zadziałać spontanicznie. A potem jeszcze uwierzyć, że nic nie dzieje się bez powodu. Piękne te Twoje przeżycia :))
OdpowiedzUsuńOdkąd zwolniłam głowę z prowadzenia mnie przez życie jest zdecydowanie ciekawiej (nie zawsze łatwiej), ale bez szarpania! Ściskam mocno!!!
Usuń:-)
OdpowiedzUsuńHm.... :)
Usuńtypowałam Cie :)
OdpowiedzUsuńhttp://brzdacedwa.blogspot.co.uk/2013/10/liebster-blog-award-iii.html
Dziękuję bardzo! Strasznie mi miło, na pewno za chwilę odpiszę:) Pozdrawiam ciepło!
UsuńKażda z nas powinna się naczyć wierzyć w marzenia...:)
OdpowiedzUsuńPowinni tego uczyć w szkole!!!
UsuńPiękne emocje równie pięknie opisane, przebyta droga, zmiany, praca na sobą, satysfakcja, wzruszenie, ... i motywacja dla mnie ;-) dziekuje ;-)
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję za to co napisałaś!!!
Usuńpopatrz jak to wszystko się plecie ....jeden post ,niezapominajki i poznaję tak wartościowego człowieka ......teraz to i ja napiszę I love you !!!!!
OdpowiedzUsuńBo niezapominajki kochana, niezapominajki!!! I love you too:)
Usuńlubię twój styl:)
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana, dziękuję!
Usuńbo dziecko dodaje sil,nie ma co sluchac ludzi, ktorzy ciagna w dol, ale trzeba isc z tymi,ktorzy nas wyciagaja do gory. pieknie piszesz o uczuciach,lubie tu zagladac:-) pozdrawiam cieplo
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie wybieram ludzi, którzy mnie inspirują, a przynajmniej czuję się przy nich bezpiecznie! To ja dziękuje, że tutaj zaglądasz:):) Również pozdrawiam ciepło!
UsuńKochana - gratulacje !!! Wielkie , ogromne , przepastne - ale nie tylko za ten zdany egzamin ale również za wiarę w marzenia , za ich realizację , za pasję. Ogromnie się cieszę wraz z Tobą :) I życzę Ci żebyś mogła wytańczyć sobie wszystko czego tylko Zapragniesz :))) Miłego dnia i buziaczki dla Mirona ♥♥♥
OdpowiedzUsuńDziękuje, dziękuje, dziękuję, dziękuję....... Miro ucałowany!!!!
UsuńMotywujące. Bardzo! Też tak chcę!
OdpowiedzUsuńDo dzieła!
Usuńcoś Ci napisałam u mnie w komentarzach :))
OdpowiedzUsuńcoś Tobie odpisałam;)
Usuńi ja też ;)) bardzo się cieszę z tego co Napisałaś u mnie :)) ściskam Cię mocno
UsuńPiękna Kobieto :)
OdpowiedzUsuńNo i co ja mam Tobie odpisać???:) Dziękuję!
UsuńAż sama do siebie się uśmiecham czytając tak pokrzepiające słowa:)
OdpowiedzUsuńI ja się uśmiecham, jak sobie to czytam, jak pisałam, jak wspominam... I jak czytam takie komentarze:) Ściskam!
UsuńUwielbiam Cię czytać, nominowałam Cię więc do Liebster Award
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie i ściskam mocno!! :)
Uwielbiam jak mnie odwiedzasz:) Dziękuję za nominację, to bardzo miłe:) Za chwilę odpowiem na pytania:)
Usuńja dopiero dziś odnalazłam Twojego bloga i Was powoli poznaję.ja również Cię nominowałam :)
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie!!! Mam nadzieje, że spodoba Ci się u nas:) Bardzo dziękuję za nominację, ach... będę odpowiadać:):):)
UsuńMiałam okazję być na kilku lekcjach jazzu, cudowna sprawa, czułam się tak, jakbym płynęła w powietrzu. Taniec ma w sobie coś niezwykłego.
OdpowiedzUsuńI... miło się czyta ten wpis :) choć ma w sobie jakąś cząstkę smutku, wpisaną pomiędzy wiersze, choć może mi się tylko wydaje.
Ściskam!
Tak, jak się doświadczy tańca, takiego prawdziwego, z emocji płynącego, to już nie ma odwrotu:) A smutek... Być może wyczułaś gdzieś odrobinę żalu, że teraz tego tańca zdecydowanie za mało przy M. :) ale raczej jest to wpis zdecydowanie naładowany szczęściem!!!! Również ściskam!
UsuńLow ju tu!!!
OdpowiedzUsuńJak Ty pięknie piszesz :-)!!!!
OdpowiedzUsuńale ślicznie to napisałaś :) dziękuję Ci za miłe słowa u mnie! a dziś ja dołączam do Ciebie :) na fb i jako obserwator. Byłam tu już kiedyś i zastanawiam się teraz, dlaczego nie dołączyłam do grona fanów? Ale jestem :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) I cieszę się, że jesteś! Baaardzo:)
Usuńteż chyba musze więcej wierzyć w siebie
OdpowiedzUsuńMamo Bruna - tylko nie chyba!!! Na pewno:)
UsuńPięknie piszesz, Twoje posty dodają optymizmu a więcej wiary w siebie bardzo mi się przyda. Na pewno będę tu zaglądać:).
OdpowiedzUsuń