czwartek, 7 listopada 2013

Głucho wszędzie

Idę przez park i spieszę się bardzo. Zauważam jednak tuż obok mnie scenkę, która zawsze mnie drażni. Podchodzę więc do Pani i proszę. Ja proszę ją o sprzątnięcie kupy. Po jej psie!

Jak długo jeszcze będziemy pisać takie teksty? 

Nie słyszy (taka przyjmuje postawę).
-Przepraszam, czy może pani sprzątnąć kupę po swoim psie? - powtarzam. 
Pani nie reaguje, patrzy gdzieś przed siebie. 
Może Pani jest głucha - pomyślałam sobie. Nie daję za wygraną. Podchodzę do niej bliżej i powtarzam pytanie. Już mam zamiar zamigać do niej (tak, znam język migowy i do tego wierzę w ludzi. Wciąż!). Zadaję po raz kolejny to samo pytanie...


 - Nie widzi pani, że pies robi kupę? - odpowiada Pani do mnie. 
- Właśnie widzę że zrobił, a Pani tego nie sprzątnęła. 
-A co Pani się uczepiła?
-Nie uczepiłam się. Sama mam dwa psy i spaceruję tutaj z nimi, ale sprzątam po nich. Mam też dziecko, które za parę miesięcy będzie biegać po tej trawie, więc proszę, żeby Pani sprzątnęła po swoim psie. 
-Trawa nie jest od tego, żeby dzieci się na niej bawiły! Tyle tu szkła potłuczonego (to akurat Pani wyolbrzymiła) i to Pani nie przeszkadza...
-Myślę, że trawa w parku jest jak najbardziej do zabawy dla dzieci. A szkła tutaj akurat nie widzę, tylko Pani psa robiącego kupę. Jest obowiązek sprzątania po swoich pupilach. Ja się z niego wywiązuje i chciałabym, żeby Pani również się do niego dostosowała. 
-Niech mi Pani da spokój - podniesionym głosem odpowiada już podirytowana Pani. 
Wtedy (jak to matka i psiara pełnoetatowa przypominam sobie o różnych akcesoriach moich podopiecznych poupychanych w mojej garderobie i torbie) wpadam na genialny, według mnie pomysł! Wspaniałomyślnie proponuje Pani, że dam jej woreczek do sprzątnięcia, który odnajduję w kieszeni płaszcza. Naprawdę!
 - Niechże Pani idzie swoją drogą i da mi spokój! - wykrzykuje mi Kobieta i odwraca się na pięcie. 

Zostaję sama na trawniku. Stoję. Deszcz zaczyna padać. Autobus mi ucieka. Spóźniam się na badanie audiometrem mojego szwankującego słuchu. 

Na szczęście znam język migowy. 

32 komentarze:

  1. Niestety, tych niesporzątających po swoich pupilach jest jeszcze zdecydowanie najwięcej.. Może kiedyś to się zmieni..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopóki będzie na takie zachowanie ciche przyzwolenie, to niestety tych niesprzątających może nie ubywać!

      Usuń
  2. Reakcja dość typowa niestety, Najgorsze, że często w takich sytuacjach, to Ci, którzy zwracają uwagę czują sie potem najgorzej... Ściskam Cię mocno, za Twój akt odwagi, bo moze nie od razu Kraków...ale ja też bym bardzo chciała, żeby moje dziecko biegające po trawniku nie musiało się z kupami psimi zmagać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda! Ta konfrontacja chodziła mi później długo po głowie. Tak bardzo nie wiem, co mogłabym jeszcze zrobić...

      Usuń
  3. Gdyby tak wszyscy sprzątali po swoich zwierzętach świat byłby piękniejszy...a tak jest różnie...pracując w przedszkolu chodziałam z dziećmi na osiedlowy plac zabaw i pierwsze co to sprawdzałyśmy czy w piaskownicy nie ma psiej kupy...były...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety! Na szczęście na osiedlowym placu zabaw jest zamykana furtka i ludzie przestrzegają tego regulaminu.

      Usuń
  4. U mnie właśnie przed domem na trawniku stoi kupa. Ludzie wypuszczają swoje kundelki poza ogrodzenie chyba po to, zeby brudziły wszędzie tylko nie u siebie. Masakra jakaś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, ja wczoraj własnie obserwowałam Pana, właściciela dwóch psów, wyprowadzonych ok 7.00, bez smyczy(!) na trawniki pod moim blikiem. No ale Pan, wyszedł ze swojego ogrodzonego super-hiper luksusowego apartamentowca, więc tam kupka nie przystoi!!!

      Usuń
  5. :( smutne to, brak odpowiedzialności i wyobraźni

    OdpowiedzUsuń
  6. Zjawisko, które mnie zdumiewa, choć muszę przyznać, że to chyba zaczyna się zmieniać (przynajmniej w Szczecinie). Osobiście pamiętam dosłownie zasrane poniedziałkowym rankiem ulice, które trzeba było omijać, bo można było nie wytrzymać tego widoku. Faktem jest, że chyba warto właścicieli wychowywać, więc brawo za odwagę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja wolałabym nie mówić o tym, jako o akcie odwagi, tylko o normalnej reakcji, kiedy ktoś łamie prawo!!! Na Fb, Kasia z krainy deszczowców pisze o tym, że w jej krainie, za takie incydenty nakładane są bardzo duże kary. I to nie straż miejska, czy policja pilnują, tylko ludzie!!! I kup mniej!!!

      Usuń
    2. Przyznaję rację, tylko, że dla mnie zwracanie komuś uwagi to także akt odwagi, bo ja jestem z tych nieśmiałych.

      Usuń
  7. znam to bardzo dobrze :( kiedyś byłam też świadkiem rozmowy dwóch pań : Jedna z nich rozczula się coś nad psem drugiej, ale jaki był tego sens nie wiem, gdyż ja trafiłam akurat na koniec tej interesującej wymiany zdań "....a wymyślili teraz to sprzątanie po psie , nie wiadomo po co to komu - a jakbyś tak nie sprzątnęła to ci zaraz uwagę zwrócą !!!! Daj spokój "
    Kochana - nie mam psa , dziecko też już duże. Ale takim zachowaniom mówię stanowcze NIE !!! Ludzie potrzebują czasu na rozwinięcie świadomości - to rozumiem. Ale kompletny brak "słuchu i wzroku" na to doprowadza mnie do szału. MOże niepotrzebnie ? Ale kiedy mój E. był mały to piasek w piaskownicy tak śmierdział ,że aż z daleka trzeba było go omijać. A mała kupa na naszych butach przecież nikomu jeszcze nie zaszkodziła , prawda?
    Na szczęście są takie osoby jak TY , jak moja koleżanka ( właścicielka uroczej labladorki ) , obca Pani z woreczkiem w ręku - Nadzieja pozytywnych zmian :))

    Zdjęcie jak zawsze piękne . Dziękuję za Twój mail. Czasem myślę ,że Mogłabyś być moim głosem , oczami , uszami....

    buziaczki ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, bo ludzie to w ogóle wymyślają:)! Oh, mnie wczorajszy brak słuchu wbił w ziemię, i długo nie mogłam się otrząsnąć, bo co ja mogę więcej zrobić? Jak chodziłam na spacery wiosną i latem z pieskami i z M. w nosidełku i schylałam się po kupki, to Panie parkowe obawiały się o jego życie i sugerowały porzucenie odchodów:)
      Zdjęcie M. zrobione w naszym kochanym lesie, w wakacje:) Uwielbiam go w takich uszkach puchowych:) Twój mail już przeczytany!!! Zaraz zrobię to drugi raz:) Ach...:* Tyle mam do napisania, tyle... mam nadzieję, że choć połowę mi się uda <3

      Usuń
    2. :)) te uszka są urocze i zdjęcie takie piękne - że też ja tak nie umiem :(

      no właśnie z tym pisaniem - w głowie cala masa tego co chce się napisać a potem coś nam ulatuje , zmienia się myśl , coś nas wytrąci z ciągłości...będzie to co być powinno na pewno :))))

      ściskam ♥♥♥

      Usuń
  8. Oj , ja też kilka razy miałam ochotę zwócic uwagę , a się wstydziłam. Ale kiedyś zwróciłam i wyciągnęłam telefon, ze zaraz zrobię zdjęcie jak pies tą kupę robi i dostanie pani cudny mandat. Więc pani sprzątnęła oburzona. Ale strasznie mnie irytuje jak ludzie z takim wielkimi psami chodzą i nie sprzątną. a kupa takiego psa większa (za przeproszeniem) od kupy mojego dziecka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na niektórych działa właśnie tylko postraszeniem policją albo strażą miejską... po dzieciach kupy sprzątają, a po psach to już wstyd dla takich...

      Usuń
    2. Właśnie na panią informacja zadzwonienia po straż miejską zupełnie nie zadziałała, a straż miała zajęty numer! Przecież nie przywiążę tej Pani do słupa, zanim ktoś przyjedzie.
      Aniu, właściwie wydawać by się mogło, że w dzisiejszych czasach, przy takiej edukacji i nagłośnieniu problemu wstydem jest nie posprzątać!!!

      Usuń
  9. I dlatego u mnie w parku nie da się chodzić po trawie, o rozłożeniu latem koca nie wspomnę. Mnie jeszcze wkurzają psy bez smyczy i bez kagańca. Bardzo. Dlaczego mam się zastanawiać, czy czyjś zwierz akurat nie zechce ciachnąć mojego biegającego dziecka w tyłek? Raz nawet zadzwoniłam na policje, bo po parku biegał luzem amstaff. A pan policjant na to "Czy pies zachowuje się agresywnie?" "Nie, proszę pana, jeszcze nie odgryzł nikomu nogi!" "A to my w takim razie nie możemy interweniować". Dżizas!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego, co się orientuje, to jest obowiązek prowadzania psów na smyczy! Ja nie dzwonię na policję, tylko na straż miejską. Z doświadczenia wiem, że zawsze interweniują! Parkowanie na ścieżce rowerowej, na chodniku, tak że przejść nie można... dzwonię!!!

      Usuń
    2. Nie mamy straży miejskiej, niestety. :-/

      Usuń
  10. Aż mi się nóż w kieszeni otworzył.. to do czego jest trawa w parku?
    Całkiem niedawno mieliśmy sytuację, że przed naszymi oczami hinduska, czy inna wschodnia kobita wyrzuciła za płot przy rzece pampersa. Jak zareagowaliśmy z moim T., kobita z głupią miną (jakby takie zachowanie było normalne) odpowiedziała, że przecież wszyscy rzucają tam śmieci... Oj dostało jej się, nie przebieraliśmy w słowach, głupio jej się zrobiło i wstyd, mam nadzieję. Na pewno jednak wystraszyła się tak zdecydowaną reakcją, może następnym razem pomyśli ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydawałoby się, że zawstydzenie jest najlepszym sposobem. Może ta Pani z mojej opowieści na drugi raz zbierze kupkę, żebym juz się do niej nie doczepiła.

      Usuń
  11. Walka z wiatrakami, niestety ;/
    u nas jest(była) jedna osoba, której pies notorycznie załatwiał się na chodniku. Ile razy ja zwracałam uwagę to nie zliczę. A paniusia ani myślała posprzątać. Uwierz mi wiele razy miałam ochotę zebrać tę kupę i rozsmarować jej na plecach...

    OdpowiedzUsuń
  12. puki walczysz, jesteś zwycięzcą

    OdpowiedzUsuń
  13. Lo ludzie, co za ludzie...mam nadzieje, że badanie zrobilas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Badanie zrobiłam! Okazało się, że moje słyszenie na jedno ucho jest na granicy normy:( więc może Pani mówiła do mnie, żebym jej w końcu dała ten woreczek, tylko ja nie słyszałam:)

      Usuń
  14. ja też z tym walczę. na razie to walka z wiatrakami. Kiedyś w centrum handlowym o mały włos nie weszłam w małą psią kupkę - pewnie ślicznego pupilka z obrożą z diamencikami...

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeszcze brutalniejsza kampania by się przydała...

    OdpowiedzUsuń
  16. Ach, ja się zbieram zawsze na odwagę w tej kwestii, choć raczej jestem nieśmiała i nie-asertywna. Raz pani udawała, że nie słyszy (powszechna strategia), a potem wepchała kupę pod śnieg, drugim razem pan wzruszył ramionami i przeprosił (cudzoziemiec, nie jego pies). Sama mam psa i wewnętrzną normę. Sprzątam.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz!