środa, 26 czerwca 2013

Ciągle pada, czyli jak nie dać się senności mamy i nudzie Mirona

Stuk, stuk o parapet. Nie chce się wstawać, jeszcze chwilka, 5 minut. Obracasz się na drugi bok i po pięciu minutach doliczasz kolejne. W końcu trzeba wstać. Robisz lekki makijaż, włosy fajnie związujesz, zakładasz coś kolorowego, żeby ten dzień rozjaśnić i w pelerynie w grochy czmychasz zielonym rowerem po kałużach miasta. W ciągu dnia marzysz o powrocie do domu, kiedy to wskakujesz pod koc z książką i ciepłą herbatą imbirową i tak trwasz przez wiele godzin.
Stuk, stuk o parapet. Teraz naprawdę! Nie chce się wstać, ale M. nie daje za wygraną. Nudzi się, już go nie cieszą moje całuski, przytulaki, Miś Pingo. Nawet nie chce jeść. Trzeba wstać! Wleczemy się na przewijak, tam nieco radośniej, tylko nie patrz w prawo, nie patrz w prawo MATKO! Tam pada, leje, urwanie chmury, O, MATKO! Robię leki makijaż (konkretnie korektor pod oczy), związuję fajnie włosy (konkretnie robię z chusty turban), zakładam coś kolorowego (jeden różowy awaryjny sweterek na tę okazję) i ... (tutaj kończy się podobieństwo z tekstem powyżej) - przygotowuję broń do walki z deszczem, sennością i nudą.
Liczba osób biorących udział w walce: cztery. Ok, nie liczmy dwóch psów, które przesypiają cały dzień, jakby nie mogły się jakoś wczuć w sytuację, że nie wypada, że może należy coś zrobić, zaproponować, Nie, śpią! Czyli ja i M. Przypominam, że M. ma cztery i pół miesiąca! Ho, ho...

Zaczynamy od sposobów siedzących:

  • czytanie prostych, rymowanych wierszyków (najlepiej nam to wychodzi z nieśmiertelnym i nienudzącym się Brzechwą, a przy okazji wiele wierszyków zna się na pamięć), modulowanie przy tym głosem, żeby było jak najśmieszniej. 
  • oglądanie książeczek kontrastowych i opowiadanie dziecku o obrazkach (nawet nie podejrzewałam siebie o taki historie zwykłej o ławce). Co prawda na książeczkach widnieje oznaczenie 3+, jednak my bawiliśmy się nimi już po pierwszym miesiącu i sprawdzały się znakomicie, teraz już tak bardzo nie interesują (nie zajmują M. na dłużej:).
  • samodzielna zabawa literaturą, czyli wszelkie bezpieczne, miękkie, piankowe, materiałowe, przeznaczone do kąpieli książeczki, które głównie lądują w ustach M. 
  • no i robienie minek, min, gruchotów, bzyków, zdziwień, śmiech, śmiech, śmiech - ma być wesoło (tak pewnie powiedziałby M.).
Na plecach i brzuchu:

  • zabawy na macie edukacyjnej - szczerze mówiąc sprawdza nam się średnio, chyba, że M. jest w nastroju narcystycznym i przygląda się sobie w lustrze.
  • wszelkie masażyki dziecięce wspomagane wierszykami, w stylu: "Idzie Pani na szpileczkach".** 
  • masaż Shantala (najczęściej wykonujemy go na przewijaku po przebudzeniu, bo wtedy M. jest najbardziej wypoczęty i spokojny - nasz rytuał). 
Pionizujemy się:

  •  Tańce, tańce, tańce... kiedy M. był młodszy sprawdzały się pląsy w chuście. Teraz przodem do lustra, góra, dół, na boki, szybko wolno, kręcimy się,... śmiech, śmiech, śmiech - ma być wesoło!
  • zwiedzanie mieszkania - czyli ciekawa biblioteczka (przy okazji można sobie przypomnieć, co łapie kurz w mieszkaniu), zdjęcia, na których M. rozpoznaje siebie, kuchnia, łazienka i kto co ma. Można spróbować sypialnię, położyć się na łóżku, nakarmić, wyciszyć malca...zasnął. To i my zaśnijmy. Wariant drugi - wracamy do kuchni, robimy kolejną kawę zbożową i...
  • śpiewanie piosenek - możemy się wspomagać gotowymi nagraniami lub śpiewać z pamięci albo improwizować (robimy jedno i drugie ale zdecydowanie wolimy improwizację!)
Poza domem:

  • Basen, czyli ciapu, ciapu, ciap (u nas raz w tygodniu, aczkolwiek szansa, że wypada w dzień deszczowy jest duża)
  • Wyjście do sąsiadki, która akurat jest w domu - czyli też jest mamą malca, albo przyszłą mamą, albo właśnie szuka pracy
  • Kawiarnie dla Mam (ale to już temat na oddzielny wpis)

A jutro ma być słońce i tego życzę Nam Wszystkim!

**Wkrótce przygotuję wpis o fajnej książce, która jest ze mną od kilku lat, wykorzystywana w pracy, a teraz z M.

3 komentarze:

  1. Widzę, że sposoby na deszcz macie podobne, ale z kilku pomysłów skorzystam :) Przy złej pogodzie czasem mam wrażenie, że co dzień rano zaczyna się dzień świstaka ;)Dobrze, że dziś wyszło już słoneczko...

    OdpowiedzUsuń
  2. Żeby faktycznie ta pogoda dopisala to bedzie cudownie.

    OdpowiedzUsuń
  3. MAmy dwie te kontrastowe książeczki....sprawdzają nam się podczas leżenia na brzuchu...F. wpatruje się w nie długo:)))

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz!