wtorek, 25 czerwca 2013

Na co nie może liczyć współczesna matka

Tulę, przytulam, kołyszę, tańczę... Śpiewam, szumię, nucę, opowiadam, mówię, czytam... Noszę w chuście, nosidełku i wożę w diabelskim wózku. Masuję, używam wielorazowych pieluszek, naturalnych kosmetyków, śpimy z M, karmię piersią, itd, itd... Staram się. Robię co mi serce podpowiada, na co mam siłę. A jak nie mam to jej szukam. Mam oczy i uszy otwarte na wszelka pomoc, podpowiedź. Czytam poradniki, zaglądam na fora, pytam się siostry, mamy, innych mam,... I czuję się sama.
     Przeczytałam: "Współczesne matki nie mogą liczyć na instynkt macierzyński. Wiedzę o tym, jak wychowywać dzieci, czerpią z poradników i gubią się w gąszczy teorii, zamiast uczyć się od Indian czy Papuasów najbardziej naturalnych zachowań." NG nr 6, czerwiec 2013r.
     Autorze i nie tylko! To nie brak instynktu jest największą bolączką matki europejki. To samotność! Brak wsparcia, współodczuwania, uczestnictwa, prowadzenia... Mężczyzna wychodzi do pracy (po zwierzynę), a kobieta z małym ssakiem zostaje w czterech ścianach. W tym czasie karmi, przewija, śpiewa, wychodzi na spacery, bawi się, robi zakupy, gotuje, je (jak jej się uda), masuje, uspokaja, tuli do snu. Większość z tych rzeczy po kilka razy. Wieczorem wlecze się do łóżka, ale jeszcze krótka rozmowa z mężem, krótka kąpiel, szybkie ogarnięcie mieszkania, szybkie odpisanie na maile,... szybko mijają kolejne godziny. Pada matka. Potem budzi się i karmi. I tak również kilka razy. A przecież jeszcze przed chwilą mogła w każdej chwili zrobić sobie drzemkę poobiednią, wsiąść na rower i pojechać nad Wisłę, mogła zasiąść z Baumanem w ręce przy kieliszku wina. Mogła. Potem była w ciąży, Błogosławiona Matka Polka, Siatkara (z zakupami). Jedni na nią chuchali i dmuchali: "Połóż się kochanie, ja to zrobię!", inni irytowali: "Nie jedz Tego, nie rób Tamtego!", dla pewnej grupy była niewidoczna (w autobusach, kolejkach), dla innych była symulantem: "Dzisiaj w ciąży każda od razu jest chora i idzie na zwolnienie!" (i idzie, bo ciąża zagrożona, szpital, łóżko). Ale Była.
Matka urodziła. Najlepiej naturalnie, szybko, bez znieczulenia z uśmiechem na twarzy dla Taty, Doktora, Położnej no i Dziecka. Potem jeszcze kilka fotografii, najlepiej artystycznych, dziecko z muszelką na plecach, telefony, odwiedziny i zaczyna się Macierzyństwo bez instynktu.
Siedzi Matka na urlopie w domu z dzieckiem i jej się nudzi. Może by jakiś projekt napisała. Ugotowała. Siedzi cały dzień w domu i nie posprzątała? "Płacze? Będzie gorzej! To dopiero początki!"- radzą najbliżsi z uśmiechem ironicznym na twarzy, oczywiście nic złego nie chcąc przez to powiedzieć. Siedzi Matka w domu i nie ma siły, a przecież jest Matką! I to tylko jednego dziecka, a kochanie chce się jeszcze rozmnażać. Siedzi Matka... właśnie, czy ona siedzi?
Wychowuje Mama swoje Dziecko. Nie potrzebuje litości, podziękuje za obecność. Zrozumienie też jest w cenie. Wolałaby nie być przedmiotem w sporach politycznych, musieć za wszystko dziękować i o wszystko walczyć. Chciałaby mieć krąg kobiet wokół siebie z Prababcią, Babcią i Matką na czele. I żeby mężczyźni już nie wypowiadali się na temat jej instynktu macierzyńskiego!
     "Współczesne matki nie mogą liczyć na wsparcie w wychowywaniu dzieci zarówno ze strony swoich mężczyzn, jak i kobiet. Dlatego wiedzę i wsparcie czerpią z poradników biorąc na siebie odpowiedzialność wyboru najlepszej metody, kierując się przy tym matczynym sercem. Zamiast pisać o braku instynktu macierzyńskiego współczesnych kobiet,  radzę uczyć się od Indian jak otoczyć Matkę naturalnym wsparciem ze strony innych kobiet. I mężczyzn!" Mama Mirona, czerwiec, 2013r.


3 komentarze:

  1. Mądre słowa! Czesto o tym zapominamy, że rola matki jest trudna i wymaga pomocy i wsparcia od innych. Pewnie że dziecko zmienia dużo w życiu całej rodziny, ale nie wszyscy jej członkowie zostawiają pracę, aby poświęcić 24 godziny na opiekę nad maleństwem. A instynkt macierzyński jeśli nawet istnieje, to nie oznacza jeszcze że opieka nad dzieckiem dzięki niemu jest dla kobiet super łatwa i naturalna. A na pewno nie dla wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja córeczka urodziła się 14 lutego 2013. Miło widzieć blog kogoś, kto rodził w podobnym czasie. Pozdrawiam serdecznie i na pewno będę zaglądać!

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz!