środa, 10 lipca 2013

O marzeniach na dziś

Usiadłam wczoraj mając wszystko w głowie. Miało być dowcipnie, potem na smutno, to może coś krótkiego napiszę?  Nie chciało się zapisać. Próbowałam. Przysięgam! Kasowałam, zaczynałam od nowa. Znów nie to. Kasowałam. Dałam za wygraną. Poszłam spać.
Jak Wy to robicie, że ogarniacie pisanie? No jak?

Z Internetu

Może to dlatego, że ja wciąż walczę o tą swoją przestrzeń. Sensu w tym głębszego nie widzę (to tak z głowy), ale czuję, że tego własnie potrzebuję i w dobrą stronę to pójdzie (to z serca).
A może dlatego, że jestem potwornie zmęczoną matką. Bez babć i cioć, z mężem wieczornym i wyjeżdżającym. Z psami dwoma, zupą właśnie przypaloną i szczepieniem na głowie. Wszystko zanurzone w  ząbkowaniu i w upale totalnym. Nie wspominając o praniu, sprzątaniu, prasowaniu, gości przyjęciu, uśmiechów rozdawaniu,...
Nie poszliśmy dziś na spacer. No trudno. Nie zwlokę się. Muszę odespać noc, cogodzinne karmienie i tulenie... M. zasnął, ja nie mogę. Głowa boli, wypełniona do granic możliwości marzeniami.
O tego zęba z dołu, co spokoju nam nie daje! Niech już urośnie - powitamy go radośnie!
O sen nieco dłuższy niż godzin dwie.
O chwilę taką tylko dla mnie, żebym mogła zatęsknić za synkiem.
 I żeby przez to zmęczenie przedarło się wreszcie szczęście.
O chwilę spokoju w parku na spacerze, bez pytań , ba osądzania, wręcz twierdzenia, że M. gniecie się w nosidle i mu za gorąco, niewygodnie, duszno, niech mnie diabli wezmą!
O odwzajemniony uśmiech innych zmęczonych matek, których wzrok nieobecny nie zauważa już mnie.
Marzenie, żeby Matki pozostawały Matkami, a nie robotami, do zadań dla innych niewykonalnych!

12 komentarzy:

  1. Kochanie, łączę się z Tobą myślami i wspieram całym serduchem. Mam podobnie, jestem zmęczona, sama w mieście, gdzie nikogo nie znam, jedyne towarzystwo to córeczka i mąż, którego więcej nie ma z nami niż jest. Moje marzenie to zrobić coś dla siebie, oderwać się choć na chwilę od rzeczywistości...
    Całusy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba potrzebujesz przerwy... Mając małego M. nie jest to chyba możliwe,
    dlatego życzę Ci byś do najbliższego urlopu miała siły się zebrać, zorganizować i stawić czoła codzienności.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozumiem Cię. Nie dalej jak w poniedziałek miałam dokładnie takie samo nastawienie do życia. I na spacer też się nie wywlokłam. Przerosło mnie to zadanie.
    Jak mam taki ciężki dzień to planuję sobie co zrobię jak skończę karmić. Lista marzeń się wydłuża... i napawa optymizmem. I przecież kiedyś zatęsknimy bardzo za naszymi dziećmi, bo przyjdzie czas, że przestaniemy być dla nich tak ważne jak teraz i nie będziemy już dla nich atrakcyjnym towarzystwem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech, bycie matką jest bardzo trudne. Mój mąż dziś do mnie mówi, że powinnam odpocząć psychicznie, a ja mu na to - ciekawe kiedy? i pokiwał tylko głową, bo wiadomo, opiekując się maluszkiem, nie ma szans na reset. mam wrażenie, że kiedyś było łatwiej, bo w opiece nad nowym członkiem rodziny uczestniczyły babcie, ciocie i inni, a teraz większość matek jest całkiem samotna... jestem z Tobą, trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://mamamirona.blogspot.com/2013/06/na-co-nie-moze-liczyc-wspoczesna-matka.html

      Usuń
  5. Jak wchodzę na Twoją stronę i czytam, dochodzę do wniosku, że może ja po prostu lunatykuję i moje alter ego pisze drugiego bloga, w tajemnicy przede mną samą. Bo sama w mieście, bez babć i cioć, razem z Synem wciąż czekam na zapracowanego męża. Nie bez wysiłku staram się coś tam sobie pisać. I wciąż zastanawiam się jak ONE to robią? Przecież mają bliźnięta, pracują, projektują, czytają, dziergają... i jeszcze tak fajnie piszą. Też odpuściłam dziś sobie spacer, bo zlew się zapchał, bo odkurzanie, bo obiad, deserek, srelek, ząbki, bombki. Nie mogłam się zmusić.
    Ja się do Ciebie uśmiecham - równie zmęczona mama.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj ja czasem ma podobnie...chociaż na brak snu nie narzekam...mam po prsotu dzieci lubiące spać...ale czasem są momenty bezsilności i złości na cały świat...i nawet tesciowa chcąca pomóc doprowadza mnie do szału:(

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałabym podziękować każdej z Was z osobna, ale musiałabym się powtarzać. Ach dużo myślałam o tym, dlaczego opublikowałam tego posta, przecież wszędzie tyle szczęśliwych mam z dziećmi, a ja tu o zmęczeniu ponad siły. Ale czy miłość do dziecka wyklucza wyczerpanie? Jak napisałam to zrzuciłam zbędny balast, a jak przeczytałam co Wy napisałyście, to dostałam podmuchu w żagle. Matka szybko się regeneruje. I wszystko wskoczyło na właściwy tor. I już zaczynam czuć, o co chodzi w tym pisaniu.
    Dziękuję za uśmiechy, zrozumienie, wsparcie. Dobrze tak czasem z Matki stać się po prostu człowiekiem!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. To ja się do Ciebie uśmiecham, mimo, że moje dziecko przesypia całe noce, ale w dzień jest tak absorbujące że czasem przypominam sobie o umyciu zębów koło południa...
    Na pewno będzie lepiej!!
    Pozdrawiam
    gabi-mum.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach szczęśliwa Ty w noc:)Dziękuję za uśmiech!

      Usuń
  10. czas to taki przebiegły jest że ciągle go za mało.. ile by go nie było ;) a zwątpienia.. każdy je ma. ja też czasem kasuję i kasuję i nic nie napiszę i potem wracam :) ważne by nic na przymus :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz!