wtorek, 12 listopada 2013

Bez aparatu

Kto czyta ten wie, że czasem nie mogę się zebrać.
Pozbierać. Ogarnąć, jak to mówią kolokwialnie.
Cierpię na przerosty pewnych organów nad pozostałymi.
Jedne zmysły wyostrzone bardziej kosztem innych.
Rozum jedno, instynkt drugie.
Szarpanie wewnętrzne to moje imię drugie.
A na zewnątrz spokój.
Budowany, okupiony.
Często potem. Wyrzeczeniem.
Szlochem też.

O tej książce miałam nie pisać, bo wszystko już było.
A Tochmana przedstawiać nie trzeba.
Za to Wełnickiego, a jakże.
Inni zrobią to lepiej, ja zmysłami piszę.
I słyszę, jak Tochman mówi do mnie (tak to sobie wyobrażam), że idzie z fotografem, projekt wspólny robią.
Że to Filipiny, można się domyślić. Jest sytuacja, Tochman zapamiętuje, chce wykorzystać fotografa.
Mówi: "zdjęcie zrób".
Fotograf nie ma aparatu.

Fotograf bez aparatu.
Poznaje.
Historię.
Rozmawia. Głaszcze.
Potem fotografuje.

Człowieka. Z godnością.

Eli, Eli

Historii kilka.
A istnień tysiące.
W sercu.

Mówić o tragedii.

Człowieka. Z godnością.

Pomoc nieść. Z godnością.



Doceniać. Z pokorą.

15 komentarzy:

  1. nie znam .....czekam na ten czas kiedy życie kołowrotkiem przestanie być ..kiedyś czytałam lubiłam ..teraz właśnie mną szarpie ,a do tego trzeba skupienia .....brak sił,czasu ,dobrze dobranych okularów, żeby nie męczyło ...wiek !!!!! wiem.... wymówki :))))))))) ale kiedyś pod jabłonią usiądę poczytam ,a ty mi powiesz co warto !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaaaaaaaa jakie piękne cottony .....na wieczory zimowe ,na wprowadzenie w nastrój IDEALNE !!!!!!!buziaki bo lecę ,pędzę i of course zapomniałam ale zawsze i tak już ściskać będę !!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, zawsze w pędzie:) Ale do Ciebie to pasuje! Moje chwile z książką też nie są takie, jak kiedyś. Są krótsze, poszarpane, przy okazji..., ale są. Ściskam:*

      Usuń
  3. nie słucham , nie patrzę ...może to ignorancja zupełna ? ale nie umiem inaczej - za bardzo to we mnie zapada :(
    jednak zdecydowanie jestem za tym ,że czasem trzeba "bez aparatu " ...

    lampeczki są cudne - buziaczki ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, ja też się tak staram. Zakorzenić i filtrować mocno. Nie zawsze mi się udaje. Czasem serce wyrywa. A czasem inny organ. Potem coś się dzieje. Albo jestem zła na siebie. Rozpadam się po trochu i znów muszę kopać w głąb, a gałęzie uelastyczniać.
      Podróżujesz, więc wiesz, jak to jest z tymi zdjęciami... Ja w swoje podróże zabierałam małe aparaty, żeby zdjęcie wyszło przy okazji. Żeby ten obiektyw nie stał miedzy mną a Spotkanym. Czasem żałuję, że nie mam pięknych ujęć, uwiecznionych chwil, a
      ale nie umiem też inaczej.
      Lampeczki są cudne, wygrane w konkursie u Kasi na opisanie jesiennego wieczoru:)

      Usuń
    2. Miałam napisać,że jak już zobaczę , usłyszę to mam tak jak Ty :)) A zdjęcia ? No właśnie często o tym myślę- i mam ich zawsze za mało jak się później okazuje. Ale nie umiem inaczej. Gubię się w smakowaniu życia bez obiektywu. Mam nawet taki jeden powtarzający się sen - jestem w......i nie mam aparatu - dramat ;))) Ale to chyba przez to ,że mam ciągły niedosyt. Że nie umiem zrobić zdjęcia kiedy coś się dzieje ważnego - kiedy mam na rękach położone tamtejsze dziecię - spontanicznie, niepozowanie , kiedy ludzie w pociągu częstują nas zrobionymi przez siebie smakołykami, kiedy na ulicy rozgrywa się dramat przetrwania...
      Żałuję, bo kocham robić zdjęcia. Ale równie z tą miłością kocham człowieka :)

      buziaczki D ♥

      Usuń
    3. Pędzi, pędzi dzień za dniem. Zmęczenie wygrywa. Napiszę. Prywatnie. nie teraz. Buziaki:*****

      Usuń
  4. ach! a ja marzę o tych cottonowych kulach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świecą klimatyczne:) To wygrana w konkursie u Kasi z tam, gdzie serce moje:)

      Usuń
  5. Totalnie nie na temat, wybacz, ale zapraszam do blogowego łańcuszka Versatile Blogger Award: http://matkadebiutujaca.blogspot.com/2013/11/versatile-blogger-award.html. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. I ja nie znam ... i jak zawsze w takiej chwili wstyd mnie dziwny ogarnia ... Bo przecież kocham zanurzać się w lekturze, a dziwnie jakoś ogarnąć się ostatnio i zorganizować. Bywa. Chciałoby się dużo więcej czytać, mieć czas na duchowe katharsis, na leniwą, niespieszną lekturę, bez amoku i obłędu w oczach ;) Póki co raczę się kilkoma kartkami, zapycham pierwszy głód i w błogi zapadam sen ... ŻYCIE.
    P.S.1 Świecących cudeniek zazdraszczam! ^^
    P.S.2 Podoba mi się jak piszesz o sobie w prawym górnym rogu :)
    Rozgaszczam się więc tu z prawdziwą lubością ^^

    Pozdrawiam, Kamila.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamilo, cieszę się, że do mnie trafiłaś i się rozgościłaś. To dla mnie bardzo miłe, szczególnie, kiedy czasu coraz mniej dla tego miejsca mam, acz miejsce w sercu ma ważne! Pracuję nad tym, na ile codzienność pozwala, żeby było bardziej jeszcze moje, ... to tuż, tuż...
      I widzę w komentarzach, że nie wszyscy mieli wrażenie, że Tochman ostatnio podawał nawet masło z lodówki:)
      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  7. U mnie z tym czasem ostatnio też niewesoło. Płakać się wręcz chce. Tyle pomysłów co się w głowie nie mieszczą, a doba ma tylko 24 godziny. Ale tak jak Ty, znajduję czas na najważniejsze dla mnie:) cieszę się, że się odnalazłaś!!! Ściskam najmocniej!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Z mojej lodówki to wygląda jedynie bałagan ;)))

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz!