Taka cisza, co w uszach szumi...
Nie jest już moja.
Skupienie na sobie. Kolanie i uchu. Paznokciu. I tuszu rozmytym.
Nie jest już moje.
Sprawy nieważne, z każdego punktu widzenia, przerośnięte absurdalnie poza rzeczywistością.
Nie są już moje.
Odpoczęłam.
Oddaliłam się. Niech biegną beze mnie.
Ja nawet nie wiem, po co mam biec.
Z kim, i w którą stronę.
Usiądę. Odpocznę.
Przestrzeń wykorzystam i oddech złapię.
Z dystansu zobaczę, co najważniejsze jest dla mnie.
Sprawy najprostsze, znielubione, codzienne...
Osoby najbliższe.
I te za bliskie.
Spokój w tym, co daję.
Radość z tego co otrzymuję.
Niby nic, a umysł nie ogarnia.
Z tej podróży nie chcę wracać.
Czy zostaniesz ze mną, kiedy nie wiadomo co dalej?
Dokąd nas to zaprowadzi?
Co odkryjemy?
Mamo Mirona,
dorosłaś do tego, żeby śmiać się jak dziecko!
Cześć i czołem,
kluski z rosołem!!!
Cześć i czołem! Wracaj na stałe! :*
OdpowiedzUsuńCzekałam i czekałam, aż się doczekałam:) Super, że jesteś:)
OdpowiedzUsuńAle fajnie Cię znowu móc czytać :-)!!! Uściski
OdpowiedzUsuńWróciłaś. To dobrze. Uściski ślę.
OdpowiedzUsuńJuz sie niewymiksowuj na tak długo, tekst czytam drugi raz ja chcę rozumieć
OdpowiedzUsuńNo własnie ja też!
UsuńNie wiem czy to powrót, czy pożegnanie, czy powitanie czegoś nowego?
Ale, mimo, że nie wiem, to przyjemnie było poczytać :)
Na pewno nie pożegnanie:) Dzięki!
UsuńCałe szczęście :)
UsuńMamo Mirona, jak dobrze, że wróciłaś! :)
OdpowiedzUsuńOdnalezc wewnetrzne dziecko i smiac sie (plakac) do utraty tchu - BEZCENNE :) Bazgrolic z malym artysta - PIEKNE jak nigdy dotad ;) dziekuje.
OdpowiedzUsuń:-) Cześć, kiełbasa po sto sześc!
OdpowiedzUsuńDzięki kochane za takie powitanie! Cieszę jak jak dziecko, a jak:):):):)
OdpowiedzUsuńwitaj mamo Mirona ....:)
OdpowiedzUsuń