Dorosłość. To taki stan duszy, kiedy możesz śnić na jawie i mówić do siebie w wannie. Możesz jeść rogaliki ze śniadania na kolację. Nawet w nocy. Popić kawą, choćby zbożową, ale wyobrażać sobie espresso z kawiarni włoskiej. Dodatkowe centymetry w biodrach zgonić na gorszy metabolizm po ciąży. Przecież jestem dorosła! Bawię się tym jak dziecko. Żongluję!
Mogę sobie kupić książkę wymarzoną zamiast opłacić rachunek za telefon. Rachunek nie zginie, a książka może zniknąć ze sklepu. Choćby internetowego. No wiem, że tam będzie. Wiem! Ale ja mogę być niecierpliwa. Chcę, chcę, chcę już natychmiast!
Mogę czytać po nocach. Zarwać noce. Rozmawiać godzinami przez telefon z ukochaną duszą żeńską. Ok, zupa się sama nie ugotuje, ale można szybko wyskoczyć po pierogi. Bo mogę jeść pierogi, ale i kaszę zdrową czy kisiel na obiad. Mogę. I po umyciu zębów zjeść tabliczkę czekolady. Może nawet trochę chowając się przed mężem.Trochę nawet się wstydząc. A co mi tam! Bawi mnie to wciąż!
Mogę podróżować palcem po mapie syna mojego. Wciąż zatrzymuję się w Ghanie. W sercu spotykam się z tymi, których już nie spotykam. Zamykam oczy i pijemy kokosa, pływamy nocą w oceanie i plany snujemy jak zawsze!
Mogę marzyć nawet głośno o tym, że na tych mapach granic nie ma. Nie ma wojny, broni i niepewność o wolność.
I modlić się mogę, choćby do Boga samego, żeby mój syn granic nie przekraczał cudzych i o swoje świadomie dbał. A ja uczyć się będę od Mistrza. Dzień i noc. Dzień i noc.
Mogę sobie pisać, tak ważne dla mnie jedynej jedynie rzeczy, zamiast czytać, uczyć się, kontemplować. Ba mogę tańczyć sobie do muzyki z głowy, kiedy wszyscy śpią. Patrzeć jakie mam fajne stopy w tańcu. I spróbować sobie jakbym w grzywce wyglądała. Z dzióbkiem i bez! No tego się wstydzę!
Mogę czas marnować. Kółka malować. Esy floresy, a tu już dziesiąta. Przesadzam, to się nie zdarza. Ale mogłoby, a co!
Bo dorosłość zaczyna się nocą.
Kiedy człowiek pod jej osłoną dorasta. Do bycia dzieckiem.
Raz jeszcze.
piątek, 21 marca 2014
wtorek, 11 marca 2014
Czuj czuj
Spotkałyśmy się, kiedy ja zakończyłam podróż swoich marzeń. Ona dopiero wyruszała. W wymarzoną, wyczekaną, zaplanowaną wędrówkę.
I tak wędruje do dziś.
Dziś wspólnie z dzieciątkiem, które swój roczek będzie miało za wiele miesięcy. I grupą przyjaciół, i ja w to wpadam bez reszty! Wierzę temu, co nie jest wielką instytucją, tylko dzieleniem się pasją. Z innymi. W miejscach, o których wolimy nie myśleć.
Bo w samej zmianie kontynentu nie ma nic nadzwyczajnego. Przynajmniej dla mnie. Ale już wyruszanie na spotkanie z Innym, z pełną gotowością i otwartością, co to spotkanie przyniesie... Z zaangażowaniem... Z poświęceniem wielu miesięcy przygotowań... I kiedy tym Innym jest dziecko... To z ulicy, to z obozu dla uchodźców. To ja się wzruszam. Dopinguję. Podążam. I wspieram, jak mogę.
Puszczam w świat.
Projekt Czuj Czuj.
O emocjach. Blisko mojego serca.
Można wesprzeć złotówką. Lub kilkoma.
Można śledzić.
Można się inspirować.
I tak wędruje do dziś.
Dziś wspólnie z dzieciątkiem, które swój roczek będzie miało za wiele miesięcy. I grupą przyjaciół, i ja w to wpadam bez reszty! Wierzę temu, co nie jest wielką instytucją, tylko dzieleniem się pasją. Z innymi. W miejscach, o których wolimy nie myśleć.
Bo w samej zmianie kontynentu nie ma nic nadzwyczajnego. Przynajmniej dla mnie. Ale już wyruszanie na spotkanie z Innym, z pełną gotowością i otwartością, co to spotkanie przyniesie... Z zaangażowaniem... Z poświęceniem wielu miesięcy przygotowań... I kiedy tym Innym jest dziecko... To z ulicy, to z obozu dla uchodźców. To ja się wzruszam. Dopinguję. Podążam. I wspieram, jak mogę.
Puszczam w świat.
Projekt Czuj Czuj.
O emocjach. Blisko mojego serca.
![]() |
Rysunki dzieci z obozu dla uchodźców z Syrii; zebrali, opracowali i wydrukowali ludzie Czuj Czuj. Książka uczy nas emocji, Miron się zachwyca, a ja się cieszę, że mogliśmy pomóc. |
Można wesprzeć złotówką. Lub kilkoma.
Można śledzić.
Można się inspirować.
niedziela, 2 marca 2014
Dziecko
Taka cisza, co w uszach szumi...
Nie jest już moja.
Skupienie na sobie. Kolanie i uchu. Paznokciu. I tuszu rozmytym.
Nie jest już moje.
Sprawy nieważne, z każdego punktu widzenia, przerośnięte absurdalnie poza rzeczywistością.
Nie są już moje.
Odpoczęłam.
Oddaliłam się. Niech biegną beze mnie.
Ja nawet nie wiem, po co mam biec.
Z kim, i w którą stronę.
Usiądę. Odpocznę.
Przestrzeń wykorzystam i oddech złapię.
Z dystansu zobaczę, co najważniejsze jest dla mnie.
Sprawy najprostsze, znielubione, codzienne...
Osoby najbliższe.
I te za bliskie.
Spokój w tym, co daję.
Radość z tego co otrzymuję.
Niby nic, a umysł nie ogarnia.
Z tej podróży nie chcę wracać.
Czy zostaniesz ze mną, kiedy nie wiadomo co dalej?
Dokąd nas to zaprowadzi?
Co odkryjemy?
Mamo Mirona,
dorosłaś do tego, żeby śmiać się jak dziecko!
Cześć i czołem,
kluski z rosołem!!!
Nie jest już moja.
Skupienie na sobie. Kolanie i uchu. Paznokciu. I tuszu rozmytym.
Nie jest już moje.
Sprawy nieważne, z każdego punktu widzenia, przerośnięte absurdalnie poza rzeczywistością.
Nie są już moje.
Odpoczęłam.
Oddaliłam się. Niech biegną beze mnie.
Ja nawet nie wiem, po co mam biec.
Z kim, i w którą stronę.
Usiądę. Odpocznę.
Przestrzeń wykorzystam i oddech złapię.
Z dystansu zobaczę, co najważniejsze jest dla mnie.
Sprawy najprostsze, znielubione, codzienne...
Osoby najbliższe.
I te za bliskie.
Spokój w tym, co daję.
Radość z tego co otrzymuję.
Niby nic, a umysł nie ogarnia.
Z tej podróży nie chcę wracać.
Czy zostaniesz ze mną, kiedy nie wiadomo co dalej?
Dokąd nas to zaprowadzi?
Co odkryjemy?
Mamo Mirona,
dorosłaś do tego, żeby śmiać się jak dziecko!
Cześć i czołem,
kluski z rosołem!!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)